Wielka Sobota wieczór- nic nie zapowiadało, że będzie ostatnia. Wydawało się, że nie czuł się gorzej- zachowywał się tak jak co dzień. Siedziałam u niego długo - poprawiłam mu posłanie, więc zaraz się przeniósł na to nowo pościelone miejsce, spędziłam z nim dużo czasu, głaskałam po główce, oparł ją sobie na łapkach. Kiedy wyszłam do innych zajęć podniósł głowę i obserwował co robię. Początkowo bał się świata, ale z czasem lubił leżeć i obserwować co wokół się działo. Miał dobry punkt obserwacyjny i piękny widok- szeroka przestrzeń, piękne niebo, w nocy mnóstwo gwiazd, konie na pastwisku, koty, osły, ptaki, ludzie...... leżał sobie i patrzył - tak było i tego dnia. Wróciłam do niego jeszcze późnym wieczorem, właściwie w nocy przed wyjazdem- jeszcze raz zmieniłam mu posłanie, pościeliłam nowy kocyk- lubił leżeć na nowym kocu- więc się zaraz na niego przeniósł. Dałam mu kolacje- zjadł podawane z ręki kawałki, napił się, (nie jadał ze srebrnej metalowej miski, ani z niebieskiej plastikowej- musiała być żółta plastikowa)- nawet jeśli nie zjadał sam to w końcu jadł karmiony z ręki. Myślałam sobie: "wspaniale, że zjadł kolację, jest dobrze..... jak bardzo się myliłam. Okryłam go kocykiem, podwinęłam trochę koca pod pyszczek, tak, że położył sobie na nim łapki a na łapkach jak na poduszce oparł głowę. Poprzytulałam się do niego, wygłaskałam, ale nie żegnałam się- widziałam jak zjadł kolację, napił się i z werwą ułożył się na nowo pościelonym posłaniu więc byłam przekonana, że wszystko będzie dobrze, że to kolejny dzień, ale nie ostatni. Przed samym odjazdem poszłam jeszcze raz zobaczyć co u Misia-spokojnie oddychał, przykryty, najedzony - spał....... była noc Wigilii Zmartwychwstania..... w tę noc nasz Misiu zasnął na zawsze....... Tak jak go zostawiłam w nocy, tak rano zastała go Ania....... spał z głową opartą na łapkach na poduszeczce z koca...... Gdyby był człowiekiem każdy powiedziałby, że to tak pięknie odejść we śnie i w taki szczególny dzień- Noc Zmartwychwstania, że tylko wyjątkowi ludzie zasługują na takie wyróżnienie. I jak tu nie wierzyć, że właśnie w tę noc Ktoś po niego przyszedł!!! Bardzo nam cię brakuje nasz Psi Bohaterze! Dziękujemy ci za 5 wspólnych lat i jesteśmy dumni, że zamieszkałeś właśnie w Przystani. Dziękujemy za miłość okazywaną lizaniem po twarzy i rękach oraz za to, że tak dzielnie pilnowałeś swojego domu- szczególnie w nocy. Dziękujemy za ogromne zaufanie jakim nas obdarzyłeś, mimo tylu krzywd, które wyrządził ci człowiek.... Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim, którzy pomagali nam w utrzymaniu i w opiece nad Misiem - szczególnie jego opiekunom wirtualnym Paniom: Kamili Marczak i Kamili Łuszczewskiej. Dziękujemy także Ani i Markowi Rymuszkom wraz ze wszystkimi czytelnikami Nieznanego Świata, którzy odpowiedzieli na nasz apel o pomoc dla Misia i tak wiele serca mu okazali. Dziękujemy Wam wszystkim kochani za piękne listy, telefony, maile, za słowa wsparcia oraz za ogromny szacunek dla niego wyrażany w tak pięknych słowach. Misiu poruszył serca wielu osób w całej Polsce i nie tylko - dzwonili ludzie ze Stanów Zjednoczonych i Kanady zainteresowani chęcią pomocy temu niezwykłemu pieskowi- Misiaczku ilu tutaj miałeś przyjaciół, ile łez popłynęło kiedy odszedłeś na zawsze. Pragniemy podziękować również naszym pracownikom Ani i Alinie za opiekę nad Misiem- szczególnie w tych ostatnich, najtrudniejszych dla nas i dla niego dniach oraz wszystkim wolontariuszom, którzy zabierali go do lasu na długie spacery. Dziękujemy również za paczki z lekami, kocykami i karmą, które przesłali przyjaciele z całej Polski. Żegnamy Misia nie tylko jako psiego przyjaciela, ale jako psa zasłużonego tak bardzo dla nas ludzi. Za wszystko zło przepraszamy i obiecujemy, że zawsze będziemy o nim pamiętać...... Misiu został pochowany obok Puszka i Bandera na cmentarzu dla zwierząt w Bytomiu - może ktoś z Państwa zechce zapalić mu tam świeczkę. Na naszym miejscu pamięci również palą się znicze....... pamiętajmy o nim, on tak wiele dla ludzi poświęcił i wycierpiał, niech pozostanie w naszej pamięci......