DOLLY- uratowana spośród setek koni w Skaryszewie

Wybierając się na targ koński zawsze sobie powtarzamy: jedziemy zobaczyć czy coś się zmieniło- ale zawsze wracamy z ocalonym życiem. W takim miejscu nie da się inaczej..... gdy się widzi tyle koni- jedne piękne i dumne walczą, jakby wydawało im się, że dadzą radę pokonać mniejszego od siebie, ale niestety silniejszego człowieka.... inne słabe, bo stare i wyniszczone, stoją uwiązane ze spuszczoną głową, jednak pełne chęci do życia patrzą w oczy przechodzącym obok ludziom wołając o ratunek...... nigdy nie umiemy sami wybrać, to one wybierają nas- tak było z Petrą, Misiem, Kaszmirkiem, Fortkiem, Moną i innymi....... Kiedy wchodzimy na plac nazywany przez nas rzeźnym (na targach w Skaryszewie) widzimy samochody skupujących konie dla rzeźni. Większość koni jest już sprzedana i oczekują na załadunek. Przechodząc obok spostrzegamy na ziemi świeże ślady krwi, a przed nami ktoś prowadzi dwa kulejące konie- jeden utyka na przednią drugi na tylną nogę. Okazuje się, że jeden z nich ma krwawiącą ranę, a oba mają symbole wycięte z boku- a więc zostały już sprzedane. Idąc za nimi dochodzimy do samochodu handlarza, który skupuje konie do polskiej rzeźni- trwa załadunek, samochód jest prawie pełny. Rozpoczynamy negocjacje w sprawie ocalenia klaczy- tę z krwawiącą raną udaje nam się odkupić, druga niestety jest ładowana na samochód..... jedzie na śmierć. Jak trudno się cieszyć, że kolejne końskie życie zostało uratowane patrząc w oczy 10 załadowanym już na samochód..... nie da się zapomnieć ich oczu, a zwłaszcza spojrzenia tej drugiej kulejącej klaczy..... Rana na nodze naszej klaczki nadal krwawi, a ona sama jest bardzo przerażona, boi się dotyku- w tym miejscu nie ma się czemu dziwić... Wygląd rany na nodze konsultujemy telefonicznie z naszym lekarzem weterynarii i zapada decyzja o natychmiastowym transporcie do kliniki. Dolly- takie imię otrzymała nasza klaczka na nowe życie- ma ok. 15 lat, jest zniszczona pracą- o czym świadczą powykrzywiane i popuchnięte nogi, wiele razy też rodziła- jak ocenił weterynarz. Rana na nodze okazała się dziką naroslą- konieczne jest jej usunięcie. Obecnie przebywa w klinice dla koni we Wrocławiu pod opieką lek. wet. Andrzeja Golachowskiego. Przeszła już jedną operację usunięcia tej narośli- czekają ją następne, gdyż narośl może odrastać. Dolly została ocalona cudem spośród setek koni, które tego dnia wyjechały z targowiska w transportach śmierci, dlatego ze wszystkich sił prosimy Państwa o pomoc w jej leczeniu. Z całego serca pragniemy także podziękować Pani Violetcie Benich- Toporek z Grecji, która wsparła jej wykup i nadała imię oraz naszym wspaniałym i wiernym czytelnikom Nieznanego Świata, którzy wspierają od lat nasze przytulisko, a w ostatnim czasie odpowiedzieli na apel o pomoc dla pieska Misia i to właśnie z tych funduszy udało się wygospodarować pieniądze, aby ocalić w Skaryszewie choć jednego konia. Dziękujemy wszystkim, którzy w tym dniu byli z nami na targu, tym którzy dzwonili lub pisali piękne sms-y martwiąc się o nas i dowiadując się o los uratowanej klaczki. To wszystko daje nadzieję, że może kiedyś będzie lepiej i cieszy, że mamy Wasze wsparcie, a nasze działania- w których sensowność czasem sami wątpimy (szczególnie po powrocie z takich miejsc) mają sens. Za to wszytko oraz za wszelkie wpłaty z dopiskiem -"na leczenie Dolly" z góry dziękujemy. Wśród naszych aukcji na Allegro są również takie, dzięki którym można wesprzeć jej leczenie.