Marek był naszym Przyjacielem- takim prawdziwym. Lepszego nie mogliśmy sobie wymarzyć. To może zbyt banalne, żeby tak pisać, ale to szczera prawda. Był jednym z najbliższych i najserdeczniejszych przyjaciół jakich miała Przystań Ocalenie. Był dobrym duchem i ojcem chrzestnym wielu zwierząt. Dla nas Marek był jak członek rodziny. Możemy z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, ze to dzięki Markowi i Ani nadal istniejemy. Kiedy założyliśmy Przystań Ocalenie, nie było Internetu, Facebooka, Instagrama. To były zupełnie inne czasy. Mało kto o nas wiedział, my nie umieliśmy, nie wiedzieliśmy jak i gdzie mamy pokazywać, że istniejyemy, jak zwracać się do ludzi z prośbą o pomoc. Nasze przytulisko, w maleńkiej miejscowości pod Pszczyną, nie było popularne ani znane. Mało kto wtedy słyszał o tym, żeby konie trzeba było ratować, że są targi w Bodzentynie, że zwierzętom hodowlanym dzieje się źle. Bywało bardzo ciężko, każdą złotówkę, każdą belę siana, każdy kilogram marchwi oglądaliśmy kilka razy, zanim podzieliliśmy między naszych podopiecznych. Mieliśmy już sporo zwierząt do wykarmienia… i znikąd pomocy. To był bardzo trudny czas, w którym niejednokrotnie zadawaliśmy sobie pytanie „czy damy radę?”
Wtedy, zdarzył się cud. Dzięki naszej przyjaciółce Grażynie i poprzez splot szczęśliwych okoliczności, w naszym życiu pojawili się Marek i Ania. Ciepli, serdeczni i uśmiechnięci ludzi o ogromnych sercach. Bardzo ich zainteresowała nasza działalność, a co ważniejsze los zwierząt. Marek był redaktorem naczelnym „Nieznanego Świata” i dotąd nieznane szerszemu gronu ludzi, przytulisko spod Pszczyny, zaczęło być regularnie opisywane na łamach tego wyjątkowego miesięcznika. Pojawiały się artykuły z historiami naszych podopiecznych, wraz z prośbami o wsparcie. I to nie były maleńkie artykuły, często zajmowały kilka stron, które mogły być poświęcone na cokolwiek innego. Zupełnie bezinteresownie… Dzięki Markowi i Ani poznaliśmy tak wielu cudownych ludzi, którzy są z nami do dzisiaj. Tak wielu ludzi nam wtedy pomogło, dzięki czemu przetrwaliśmy. Nasze początki były bardzo trudne, nie było luksusów, brakowało wszystkiego i na wszystko. Wtedy pojawiły się nasze Anioły- Marek i Ania. Marek się uśmiechnął i tym uśmiechem, rozproszył wiele naszych problemów. Dzięki Markowi, Przystań Ocalenie przetrwała najtrudniejsze momenty, dzięki Markowi, Ani i rzeszy czytelników Nieznanego Świata, którzy ruszyli nam z pomocą. Marek i Ania otworzyli nam okno na świat. Piękny świat, który do tamtego czasu, był dla nas niedostępny. Świat miłości, bezinteresownej pomocy Zaczęły płynąć paczki, a nawet listy do naszych podopiecznych oraz wpłaty. Od wielu lat, w Nieznanym Świecie regularnie pojawiały się historie naszych zwierząt. Tak wiele cudownych osób, poznaliśmy, dzięki Markowi, dzięki NŚ Wiele szkół, przedszkoli, wtedy też zaczęło wspierać nasze działania.
Marek otworzył przed nami nowe drzwi. Drzwi do świata pełnego ludzi o wielkich sercach. Czasem, aby można było dalej realizować swoje marzenia, potrzebny jest splot dobrych wydarzeń lub anioł, który pomoże. Marek był takim dobrym duchem, aniołem i zawsze mogliśmy liczyć na jego wsparcie. Kochaliśmy Marka, nadal kochamy, w naszych sercach zostanie na zawsze. Wyczekiwaliśmy, kiedy przyjedzie z Anią do nas, kiedy znów się spotkamy….

Dzisiaj zgasło piękne życie. Piękna dusza odeszła. Nie możemy w to uwierzyć, że już nigdy nie pójdziemy z Markiem na pastwisko… że już nigdy nie przytuli naszych zwierząt, że już nigdy nas nie przytuli, że już nigdy nie usłyszymy tego ciepłego głosu, który z radością oświadczy, że ma jakiś pomysł, że już nigdy się nie zobaczymy……

Marku, Przyjacielu nasz kochany...
Ciężko uwierzyć, ciężko się pogodzić. Nie tak miało być. Tak ciężko coś dzisiaj napisać. Z całego serca dziękujemy za wszystko co dla nas zrobiłeś. Za każde dobre słowo, każde spotkanie, każdą chwilę z Tobą spędzoną. Zaszczytem było Cię poznać i nazywać Przyjacielem. Nie zdążyliśmy spłacić naszego długu wdzięczności. Kiedy było źle, Ty zawsze nas wspierałeś, podnosiłeś na duchu i tak bardzo się angażowałeś. Razem z Anią przytuliliście do serca naszą Dorotę w momencie kiedy u niej źle się działo. Ty wiesz jak bardzo wszyscy Cię pokochaliśmy. Tak wiele Ci zawdzięczamy. Pisząc ten tekst łzy lecą po policzkach ale pojawił się też uśmiech. Uśmiech kiedy wspominamy sobie, wszystkie nasze wspólne chwile, nasze rozmowy, spotkania, wieczorne dyskusje przez telefon. To był tak piękny i wspaniały czas. Każda jedna rozmowa z Tobą zawsze poprawiała nam humor i zawsze dodawała siły i odwagi. Nie wyobrażamy sobie jak teraz będzie bez Ciebie... Dzisiaj z Tobą odeszła też część nas. Bo Przystań to nie tylko my, to również byłeś Ty.
Przyjacielu... Tak bardzo będzie Cię brakować...
,,Odszedłeś tak nagle, że ani uwierzyć, ani się pogodzić.”
Aniu, ściskamy mocno. Płaczemy razem z Tobą i pamiętaj, że w Przystani masz rodzinę, na którą zawsze możesz liczyć.