Karat wciąż nikogo na tym świecie nie interesuje...

Karat to końskie dziecko, które nie urodziło się pod szczęśliwą gwiazdą... Właściciel pozbył się go w zamian za umorzenie długu. Nabywca wcale go nie chciał. źrebak stał w małej stodole, przywiązany do ściany, przestraszony, nieufny... Ocalony w maju 2013 roku nie znał dotyku głaszczącej ręki - przed człowiekiem uciekał w kąt boksu, żeby się schować, żeby nikt nie bił. Brudna, skołtuniona sierść powodowała nieprzyjemny świąd. Silne zarobaczenie przewodu pokarmowego również. Niekorygowane kopyta były przyczyną narastającego bólu ścięgien. Karat był nieszczęśliwym źrebakiem...

Pierwsze tygodnie były trudne. Wizyty weterynarza i kowala jednak nie odbiły się negatywnie na nastawieniu tego małego konika. Wręcz przeciwnie - Karat coraz bardziej otwierał się na kontakt z człowiekiem. W końskim stadzie zaaklimatyzował się bardzo szybko. Zanim nastało lato, źrebak chętnie podchodził do gości i opiekunów, nadstawiał się do czyszczenia, grzecznie podawał nóżki, prosił o marchewki.

Przyszła jesień, potem zima... Karat rośnie, jest zdrowym i ładnym młodzieńcem. Krzywe nóżki dzięki stałej opiece kowalskiej ładnie się prostują. Mogłoby się zdawać, że teraz Karat ma już wszystko, jednak nie jest to do końca prawdą, ponieważ on ciągle nie zauroczył żadnego człowieka... Nikt nie zdecydował się na Wirtualną Adopcję Karacika. Dlaczego? Bo nie jest pięknym sportowym wierzchowcem? A może dlatego, bo nie jest wielkim zimnokrwistym koniem?

W tym miejscu gorąco prosimy Was: pomyślcie o tym malutkim koniczku, który wciąż nikogo na tym świecie nie interesuje... Może akurat komuś z Was serce mocniej zabije i zapadnie decyzja o wsparciu Karata!

Komitet Pomocy dla Zwierząt
nr konta zbiórkowego: 07 1240 13301111 0010 5513 8012