Już nigdy nie obudzi nas swoim porannym trąbieniem, już nigdy nie stanie obok -jak to często robiła - podsłuchując rozmowy prowadzone przez nas lub przez odwiedzających nas gości, już nigdy.......trudno w to uwierzyć , że już nigdy....Była wyjątkową ulubienicą wszystkich, maskotką, naszym małym szczęściem-może ktoś powie, że to zbyt ludzkie porównanie, ale każdy kto ją spotkał, wie, że to prawda....Okaz spokoju i łagodności, cierpliwa wobec wszystkich a szczególnie wobec dzieci, które uwielbiały ją głaskać, przytulać się do niej........... zwłaszcza grupy przedszkolaków cieszyła swoją obecnością, tak spokojnie i cierpliwie stała gdy maleńkie dziecięce rączki wyciągały się do niej, głaskały, całe kolejki ustawiały się, żeby ją dotknąć....nawet dzieci, które boją się zwierząt po chwili wisiały jej na szyi i nie chciały odejść......Czasem była uparta jak osiołek, ale w tym był cały jej urok......kto ją teraz zastąpi.....Wniosła do naszej smutnej codziennej rzeczywistości tak wiele radości... wśród tylu problemów i trudności, z którymi się borykamy, tylu upokorzeń i poniżenia, które z różnych powodów często musimy znosić, kiedy czasem z bezsilności lub poniżenia łzy same płynęły po policzku, jedno jej spojrzenie podnosiło na duchu, budziło uśmiech, przywracało radość.....czasem wystarczało, że stała obok z opuszczoną głową jakby chciała powiedzieć swoją obecnością-" jestem z Tobą, nie martw się "..............Tak trudno będzie teraz bez niej, może to zbyt emocjonalne co piszemy, ale to takie bolesne, że ...........To najgorsze przyszło nagle- trwało zaledwie dwie może trzy godziny zanim to małe serduszko przestało bić.......nasza ukochana Natalka odeszła. Odeszła w drodze do kliniki, ,jeszcze próbowaliśmy ją ratować ale - nie udało się. Nie jesteśmy w stanie nic więcej teraz napisać-straciliśmy kolejnego ukochanego przyjaciela. Żegnaj Natusiu, zawsze Cię będziemy pamiętać......ale jak będzie wyglądała teraz nasza Przystań bez ciebie......