Franuś juz w Przystani Ocalenie...

Kochani..... często stawiamy sobie pytanie, czy jedno, życie robi miejsce innemu życiu... czy zawsze już tak musi być. Niestety znowu doświadczyliśmy tego... rozpoczynamy akcje ratowania Frania, a dwa dni później odchodzi Peter... Czy spracowany i umęczony koński żywiciel wieloosobowej rodziny nasz kochany Peter robi miejsce Franusiowi, którego życie było dokładnie takie samo... W obliczu kolejnej naszej tragedii..... witamy kolejne końskie życie, witamy w Przystani Ocalenie Frania, a żegnamy na zawsze Petera... czy tak musi być. Na to i na wiele innych pytań nie mamy odpowiedzi... ten rok jest wyjątkowo smutny, zabrał nam tak wielu zwierzęcych Przyjaciół... Tak jak wcześniej pisaliśmy Państwu w dniu 11.11.2007 Franuś ostatni raz pokonał wysokie góry, po to, aby wreszcie odpocząć. Tak strasznie się cieszymy i tak bardzo dziękujemy za pomoc dla tego wiejskiego spracowanego konika. Z całego serca dziękujemy za wpłaty finansowe i te po 1 zł i te nawet po kilkaset zł. Wszystkie były tak bardzo cenne, bo przecież za nie kupiliśmy coś najpiękniejszego... Franiowe życie. Dziękujemy Wam za Wasze ogromne serca, dajecie nam wiarę i nadzieję, na tej trudnej drodze ratowania życia zwierzęcych przyjaciół, którą wybraliśmy... Pomoc dla Frania nadeszła nawet od naszych wspaniałych rodaków mieszkających poza granicami naszego kraju, ile ludzkich serc poruszył ten spracowany konik, ile łez popłynęło kiedy dzwoniąc do Nas pytaliście czy jest szansa... za to wszystko mówimy WAM dziękujemy... najpiękniej jak potrafimy. Chociaż droga Franiowa na zasłużoną emeryturę była bardzo ciężka wiemy, że warto, szczególnie ciężko nam było schodząc po tej drodze.... wróciły wspomnienia sprzed 2 lat, popłynęły łzy, bo tą właśnie drogą schodziliśmy z Kostusiem. Franuś jest tak bardzo podobny do niego, to chodzący spokój i pokora... Przez pierwsze dwa dni stał obrócony w stajni głową do ściany... tak strasznie się bał. Wiemy, że tęskni też za swoją przyjaciółką krową z którą przeżył kilkanaście lat (być może, że i o nią kiedyś zawalczymy). Pamiętamy rozłąkę naszej Megi, która całe życie przeżyła z krową, jak bardzo za nią tęskniła, jak się żegnały kiedy Megi wyjeżdżała do nas. Tak samo tęskni i Franiu... Wspominaliśmy Państwu, że Franuś mieszkał w bardzo ubogiej rodzinie w której jest kilkoro dzieci, dlatego i dla nich zorganizowaliśmy pomoc... odzież, zabawki, książeczki, żywność. Pomoc dla tej rodziny zorganizowała również nasza wolontariuszka Asia z Wrocławia wraz ze swoimi przyjaciółmi, oraz nasi przyjaciele Mirela i Paweł. Sprawiliśmy tej ubogiej rodzinie tak wiele radości za co również Wam wszystkim dziękujemy. Zapraszamy do odwiedzenie Franusia... żałujemy bardzo, że Kostuś nie mógł go powitać, tyle razem przeżyli....

 

25 kwietnia 2012
STARUSZEK Franuś prosi o pomoc

Kochani,

Przypomnimy Wam w skrócie akcję ratowania FRANUSIA - konika, który cale swoje życie pracował wysoko w górach. Jego historia poruszyła wtedy wiele serc, pomoc płynęła nawet spoza granic naszego kraju. Dzisiaj Franiu, już ponad 30 letni staruszek ma duże problemy zdrowotne, ciężka praca odbiła się na jego zdrowiu i dlatego kolejny raz ośmielamy się Was, nasi kochani darczyńcy prosić o pomoc.

"Tak jak wcześniej pisaliśmy Państwu w dniu 11.11.2007 Franuś ostatni raz pokonał wysokie góry, po to, aby wreszcie odpocząć. Tak strasznie się cieszymy i tak bardzo dziękujemy za pomoc dla tego wiejskiego spracowanego konika. Z całego serca dziękujemy za wpłaty finansowe i te po 1 zł i te nawet po kilkaset zł. Wszystkie były tak bardzo cenne, bo przecież za nie kupiliśmy coś najpiękniejszego... Franiowe życie. Dziękujemy Wam za Wasze ogromne serca, dajecie nam wiarę i nadzieję, na tej trudnej drodze ratowania życia zwierzęcych przyjaciół, którą wybraliśmy... Pomoc dla Frania nadeszła nawet od naszych wspaniałych rodaków mieszkających poza granicami naszego kraju, ile ludzkich serc poruszył ten spracowany konik, ile łez popłynęło kiedy dzwoniąc do Nas pytaliście czy jest szansa... za to wszystko mówimy WAM dziękujemy... najpiękniej jak potrafimy. Chociaż droga Franiowa na zasłużoną emeryturę była bardzo ciężka wiemy, że było warto". http://www.przystanocalenie.pl/kpdz_konie_franus_galeria.htm

Po śmierci ukochanej klaczy Carmen, która była dla niego wszystkim, Franuś zaczął podupadać na zdrowiu. Z walecznego kawalera odganiającego wszystkie konie od Carmen, stał się spokojnym staruszkiem. W miedzy czasie na zielone pastwiska odeszła też krowa Frania, która przez cały czas była jego przyjaciółką. Dzisiaj Franuś jest coraz słabszy, do tego doszły poważne problemy zdrowotne, a i spracowane nogi często odmawiają posłuszeństwa. Od kilku dni u Frania codziennie jest weterynarz, który podaje mu niezbędne leki.

Wiemy, że czas ukochanego Frania dobiega końca i z całego serca prosimy Was o pomoc. Chcielibyśmy na koniec przychylić mu trochę nieba, by miał wszystko co najlepsze. Obecnie bardzo trudno nam to spełnić dla niego, ponieważ schorowanych zwierząt w Przystani ciągle przybywa. Najpiękniej jak potrafimy prosimy o pomoc w spłacie usług weterynaryjnych, jak również pomoc w zakupie musli dla seniorów ,leków i witamin oraz marchewki, którą Franuś tak bardzo uwielbia.

Po śmierci Carmen, Franuś już nigdy nie zaprzyjaźnił się w Przystani z żadnym koniem. Na pastwisku zawsze stoi sam, ale dla nas ludzi jest największym przyjacielem. Długo walczyliśmy, aby go uratować, więc i teraz zrobimy dla niego wszystko, bo pokochaliśmy go całym sercem.

Za wszelkie wpłaty na konto zbiórkowe: 86 1240 1330 1111 0010 4268 4506 z dopiskiem dla Frania, serdecznie dziękujemy.

10 lipca 2012
Odszedł Franuś...

Niestety po raz kolejny smutek zagościł w Przystani Ocalenie... Pożegnaliśmy Franusia - końskiego staruszka, który tak bardzo był zakochany w Carmen, że od jej śmierci nie potrafił znaleźć nowej miłości... Wciąż smutny szukał swojej przyjaciółki... Dziś na pewno galopują już razem - szczęśliwe, bez bólu...

Dominik: "Kochani, dzisiaj pożegnaliśmy naszego kolejnego przyjaciela... Nasz Franuś, który tak ciężko pracował na swoją ludzką rodzinę, dzisiaj odszedł od Nas na zawsze...(*)(*)(*) Iwonko, Tobie szczególnie dziękujemy za pomoc dla niego... Jedno jest pewne, dzisiaj spotkał się ze swoją ukochaną Carmen..."

Gorąco dziękujemy Paniom Agnieszce i Iwonie oraz wszystkim, którzy byli z nami, jak ratowaliśmy mu życie. Zawsze jest to nierówna walka, ale wiara i siła przyjaciół potrafią zdziałać cuda... Dziękujemy, że byliście z Franusiem od początku i wierzyliście, że zasłużył na godną starość.

Dziękujemy też Tobie, nasz kochany Franusiu, że zechciałeś oddać nam swoje zmęczone serce i każdego dnia cieszyłeś nas swoim towarzystwem - tego nie da się wyrazić w słowach ani przeliczyć na pieniądze - to najwspanialszy dar, jaki mogłeś nam ofiarować...